Niewzruszony Colonel i Czarne Rozwichrzone ;)
Mimo, iz sniezkiem dzis sypnelo, zawialo, gradem rzucilo, to i tak w powietrzu wiosne sie czuje. Przez 2 dni mielismy piekne sloneczko i do ogrodka mozna bylo wyjsc bez kurtki. Koty nie czekaly na specjalne zaproszenie, wszystkie jak szalone wybiegly na poszukiwanie wiosny.
A tutaj jeszcze wroble do apartamowcow powrocily, szpak rozgwizdal sie na calego, sikorki jak szalone przelatywaly i jakas kacza para za murkiem kwakala. Jednym slowem: wiosenne szalenstwo powoli sie zaczyna. Juz za chwilke glizdziaki powychodza, slimaki- potomkowie Edouardo, no i jeszcze te bezdomne z pyszczkami jak u karpii.
****
Widzę zaznaczanie terenu idzie pełną parą;P
RépondreSupprimerU nas jeszcze daleko do wiosny:/
Oooo tak, takie ocieransko to juz od kilku dni u nas ;)
RépondreSupprimerAleż zachował kamienny spokój, zupełnie niepodobne to do Colonela! Tu spuszone czarne wariactwo - a tu niewzruszony Wódz. Pewnie potem pokazał, jak się takie zbulgotanie młodego kończy ;-)
RépondreSupprimer