vendredi 10 mai 2013

100 lat Baronowo!!


A ty co, tez bys chciala na urodzinowa szyneczke wpasc?! A w zyciu, malpo jedna!

Trikolorka, Trikolorka, niech sobie chodzi po dachu. Wazne, ze Pancia wycmoka i smakolykami obsypie. Wszyskiego naj, najlepszego Baronowo!!

****

samedi 27 avril 2013

Walka byla zazarta!



Nastala godzina zero, koniec zartow i droczenia sie z Pancia. Jak mus to mus!!! Trzeba bylo powitac weta. Naszego weta OD ZADAN SPECJALNYCH!
Najpierw Pancia podstepem zaciagnela kotki do sypialni.....no bo jak masakra, krew na scianach to najlepiej w sypialni ;) Woreczek snack'ow, glaskanko, cmokanko, muszunia na gumce, wstazeczka, szczotunia dla Malinki..... wszystko przy otwartych drzwiach, coby zaden kocio nie zorientowal sie, ze to zbojecki podstep, zdrada!
Kiedy dzwonek do drzwi zadzwonil Pancia szybciutenko zamknela te od sypialni i..... zaczelo sie. Pierwszy do drzwi podbiegl Colonel i sprawdzonym sposobem na "lapke pod drzwiami" zaczal je podhaczac.  Za nim przybiegla Baronowa najezona jak szczota zaczela, z nerwow, tluc Colonela. Czarne z Malina schowalo sie pod lozko. A kiedy donosny glos weta dobiegl do sypialni  zgodny koci chorek odspiewal sopranem piesn zalosna poczym rozprysnal sie po sypialni.

Pierwszy pod igle poszedl Colonel, z racji swojej rangi.... a tak miedzy nami, zeby stresiku mu nieco ujac. Pozniej Malinka, ktora tylko dla zasady przebiegla sie raz po sypialni, a zaraz potem tancowala przed weciem i mruczala mruzac oczeta. Zapienionej Baronowej zaaplikowano doze na kolankach u Panci i razem z poprzednikami wypuszczono z pokoju. Najgorsze bylo przed nami i TO najgorsze wcisniete w najglebszy czarny kat pod lozkiem groznie lypalo wielkimi zlotymi oczetami. Do akcji wkroczyl wet z Panciem. Jeszcze nie zdazyli siegnac pod lozko kiedy Czarne wypadlo jak z procy i przelecialo przez pol sypialni. Tradycyjnie odbyla sie jazda bez trzymanki poprzez kominek, store, szafe, 2 okrazenia pod sufitem, zahaczajac o Pancie, ktora w ostatniej chwili schylila glowe, od ktorej Czarne sie odbilo ( PAZURAMI !!! ) i przebieglo jej po plecach skonczywszy na zrzuceniu obrazu.
Jakim cudem wetowi udalo sie go zlapac i zaaplikowac "glupiego jasia" do tej pory nie wiem ale po kilku minutach wszyscy udalismy sie do lazienki na ..... opatrywanie ran. Pancia z lekko zakrwawiona lepetyna i szrama na plecach, Pancio z 2wiema szramami na rekach i wet z ugryzieniem na przegubie.
Po chwili udalismy sie do sypialni i po kolejnej turze odlawiania spod lozka przycmionego juz ale dalej zwawego Czarnego w koncu wet mogl sie zabrac za golenie koltunow. Czarne oczywiscie dzielnie sie bronilo ale wecio sprawna reka usunal skoltunione "placki".

Teraz wszyscy dochodza do siebie. Trojca siedzi obrazona w ogrodku. Baronowa gdyby mogla ulalaby troche jadu, Malinka, jak to rasowa kociczka, focha sie na Pancia ( no przeciez na Pancie nie bedzie sie gniewac, bo to na pewno nie jej pomysl z tym wetem ;p).... chociaz na snaczek do Panci przybiegla. Caracas, jak to Colonel, twardo udaje, ze juz o niczym nie pamieta i na przeproszenie zajada sie krewetkami. Jedynie male Czarne kochanie Panci odsypia pod lozkiem zamkniety w sypialni. Wyjdzie z niej jak juz dojdzie do siebie i bedzie mogl spokojnie przemieszczac sie po domu.
No i jeszcze Pancio saczy koniaczek ( bo sie mu nalezy ) i Pancia swoje cappucinno ( bo tez sie jej nalezy ).
Powtorka z rozrywki za rok, chociaz jestem pewna, ze teraz Czarnemu koltuny juz sie nie beda robic zwlaszcza, ze zakochal sie w szczotkowaniu.

****

dimanche 10 mars 2013

A dzisiaj swietuje Malinka

 Pancia ciutke spoznila sie z zamieszczeniem zapisu ale zapewniam, ze Lady Malinka dzis miala szczegolne przywileje, smakolyczki podsuwane pod wasiki, no i szczotkowania bylo wiecej :)
Moja mala misia, 100 lat slicznotko!!!

****

vendredi 8 mars 2013

Urodziny Caracasa


 Wiem, wiem, Dzien Kobiet, a Caracas wstrzelil sie ze swoimi urodzinkami. Hihihihihihi, no taki sobie wybral dzien i taka jego uroda.
Zeby bylo odswietniej, Pancia pobiegla do sklepu po krewetki Medium ( zazwyczaj dostaje te malutenkie jak robaczki ), no bo jak swietowac to swietowac. Na znajomy szelest otwieranego pudeleczka Colonel w mig pojawil sie przy moich nogach..... a reszta swity przydreptala z ciekawosci. Cessna z niesmakiem spogladala a to na mnie a to na jubilata.....jakby chciala powiedziec: "co z tego, ze nie lubie, poczestowac mogli, tak?". I obrazona wyszla z pokoju. Malinka tylko zerknela i szybciutko ustawila sie przy szczotce.....a nuz wyszczotkuja po raz czwarty dzisiaj. Za to Czarne stwierdzilo, ze co ma byc to bedzie i w koncu skusi sie na to male rozowe.
I tak tez talerzyk z kreweciorami powedrowal na taras, bo impreza rozwinela sie na calego i proteiny zaczely fruwac. A Caracas, jak na Kolonela przystalo, przedstawil jak nalezy postepowac z jedzeniem ;)



 Patrz Mlody i sie ucz! Najpierw trzeba troche te proteinki popodrzucac i wyciumkac
A dopiero pozniej mozna skonsumowac. Wtedy to dopiero smak nieziemski!

 No nie glupie, nie glupie co on tutaj wygaduje.

A z okazji 6-tych urodzinek mojego Kolonela zycze mu goooooory takich wielgachnych krewecior.

****

mardi 26 février 2013

Znowu zima


No i co to ma byc? Koty juz buszowaly w ogrodku w wiosennym szalenstwie, a tutaj znowu sniegiem sypnelo. Sypnelo, stopnialo, no i popoludniem znow sie zabieli. Baronowa niezbyt zadowolona z takiego obrotu spraw. No coz, to chyba ostatnie podrygi zimy. Oby ;)

****

vendredi 22 février 2013

...


Niewzruszony Colonel i Czarne Rozwichrzone ;)

Mimo, iz sniezkiem dzis sypnelo, zawialo, gradem rzucilo, to i tak w powietrzu wiosne sie czuje. Przez 2 dni mielismy piekne sloneczko i do ogrodka mozna bylo wyjsc bez kurtki. Koty nie czekaly na specjalne zaproszenie, wszystkie jak szalone wybiegly na poszukiwanie wiosny.
A tutaj jeszcze wroble do apartamowcow powrocily, szpak rozgwizdal sie na calego, sikorki jak szalone przelatywaly i jakas kacza para za murkiem kwakala. Jednym slowem: wiosenne szalenstwo powoli sie zaczyna. Juz za chwilke glizdziaki powychodza, slimaki- potomkowie Edouardo, no i jeszcze te bezdomne z pyszczkami jak u karpii.



****