lundi 5 novembre 2012

...

Ale jakie "zsun sie"?! Czytac mozna tez na kanapie, tak?

Czlowiek przychodzi zmachany po calym dniu zarabiania na puchy z tunczykiem, dorsze i cale wory zarcia, od ktorych uginaja sie, na szczescie, plecy kuriera. Ucieszony, ze w koncu moze ubrac zimowe skarpety w paski, pizame w misie i spokojnie zanurzyc sie w ulubionej wieczornej lekturze.

Strona 217, pierwsze zdanie, drugie, ogon. Trzecie zdanie, pelna koncentracja, wlasnie bohaterka dowiaduje sie o zyciowej szansie.... 5 wasow wynurza sie zza okladki. Drugie zdanie, zeby znowu zrozumiec to trzecie i nie wracac za 10 stron.... czarna lapa z blyszczacym pazurem ciagnie za sznureczek zakladki. Reka czlowieka wedruje za ksiazke, masuje skoltuniony brzuszek kotkowi, ktory zaczyna anielsko mruczec i ..... wbijac kly w krawedz oprawki. "Eeee" czlowiek delikatnie sie irytuje, przekornie grozac palcem na nowo odplywa z watkiem, gdzie bohaterka wciaz sie waha..... miau. Miau, miaaaaauuuu z pokoju obok. "Nie Caracas, nie ma mowy, zadnego rzucania myszka". Miauuuuu!!!! "Jak przyniesiesz to ci rzuce". Cisza.... kocie stopki biegna przez koldre, zatrzymuja sie tuz za ksiazka...." Niech zgadne, podniesc?" Poczym czlowiek unosi koldre po swojej lewej stronie ( po prawej juz zajete ), stopki i cala reszta naburmuszonego futra uwala sie z ciezkim westchnieniem.
Czlowiek tez wzdycha zerkajac katem oka na zegarek, przewraca kartke....spod lozka wynurza sie bialo-szara lapa. Pac. Pac. Czarne "sklada" uszy.... spod lozka wystrzela Malinkowa Kula, odbija sie od nocnej szafki i pedzi na stryszek. Za kula Czarne, a schody dudnia jakby stado koni przez dom wlasnie galopowalo. Lomot, miauk, prychniecie, jakas pileczka turlika sie po schodach. Cisza. 
Czlowiekowi brew sie unosi, ale musi, musi dotrzec do 219 strony..... miauk, galopujace konie zamieniaja sie w Orient-Express, ktory przebiega przez lozko, odbijajac sie od brzucha Czlowieka, przefuwajac nad koldra wypelniona Caracasem i zahaczajac przy okazji o Cessne, ktora nagle wyrasta spod ziemi i leje lapa 2-wagonowy sklad, ryczac jak wsciekla lwica.
Gluchy trzask zamykanej ksiazki. Czlowiek wstaje, drepcze do lazienki gderajac pod nosem: " noz kurde, spokojnie w tym domu nie mozna poczytac!". Zerka jeszcze raz za siebie gdzie na lozku grzecznie leza 4 rogale z miodnym spojrzeniem: " no ale przeciez mozesz sobie czytac". Czlowiek odwraca sie na piecie i tylko mysli: "a teraz to ja kurna nie chce!"


Ogon uzyczyla Panna Kropka, a uwiecznila jej Pancia Magda - Magdalena.
Dziekujemy za zdjecie

****

6 commentaires:

  1. No ślicznie:) Jak ja to dobrze znam, choć pogłowie u mnie o połowę mniejsze. Siedzisz, czytasz, na brzuchu mrucząca Ruda-Bura, błogość.... Nagle obok materializuje się Czarne, PATRZY. Ruda przestaje mruczeć, zaczyna warczeć, Czarne patrzy... Kotłowanina, łomot ogólny, książka na podłodze, wylana herbata wszędzie. Uciekasz do łazienki:)

    RépondreSupprimer
  2. :) ale i tak nie gniewamy sie, no bo jak mozna skoro taka skruche pozniej maja w oczetach.
    Co innego gdyby to pancio tak przeszkadzal w lekturze. O wtedy to piora latalyby w pokoju ;))

    RépondreSupprimer
  3. Aaa,dopiero dziś zobaczyłam uzupełnienie - jesteśmy zachwycone obie :)

    RépondreSupprimer
  4. :) jeszcze raz dzieki, mnie jeszcze nie udalo sie uwiecznic takiej sceny ;)

    RépondreSupprimer