*Czarne kocha deszcz. Siedzi na srodku ogrodka i po prostu moknie. Moknie, moknie, a jak juz nasiaknie jak gabka to wraca do domu ( po wczesniejszym dlugim nawolywaniu przez Pancie ), zerka bursztynami na recznik w pancinych rekach, miauknie, zakasa galoty i puszcza sie galopem na stryszek na swoj kocyk. A po kilku godzinach wychodzi z blysk futrem jak z salonu fryzjerskiego ;)
****
...ale włosy w uszach to mógłby przyciąć;P
RépondreSupprimerNo i słusznie! Samochody też najlepiej myje się w deszcz! (podobno) Potem już tylko "porządkowanie", po co pracowicie ślinić język na każde przeciągnięcie po włoskach? :-)
RépondreSupprimerZa każdym razem gdy widzę taki portret Artura, to sobie przypominam tego małego, czarnego wypłocha, którego zaprezentowałaś kiedyś w gazetowej galerii... :)
RépondreSupprimerCzarny Królewicz robi niesamowite wrażenie - to bardzo elegancki kociamber.
Czarne koty podobno lubią wodę. :)) Pogląd opieram na znanych mi kociambrach o takim ubarwieniu futra.
Bii - szylkretka, też najchętniej siedziałaby pod prysznicem przez większość czasu. :)
Jak Toska zupelnie :) ona lubi moknac i zupelnie jej to nie przeszkadza. Kropka nienawidzi wody i kazda kropelka, ktora na nia spadnie, powoduje wrzask protestu i galop do domu. Latem padal deszcz, takimi wielkimi kroplami, mielismy niezle przedstawienie kiedy Czarne usilowalo je lapac :)
RépondreSupprimerMozliwe, ze tak jest z Czarnymi. Za to Czarno-Biale nie kwapia sie do wychodzenia ani na deszcz ani na snieg.
RépondreSupprimerTak z tego wyplosza wyroslo sliczne kocisko do przytulania